piątek, 31 stycznia 2014

Alicja romantyczna

Co dziwne (jak na mnie) udało mi się zrobić zdjęcia, obrobić je i zacząć pisać w czasie krótszym niż miesiąc :) Na pierwszy ogień zaległe sutaszki:

kolczyki ze złotym sznurkiem, coś, co skojarzyło mi się z Bizancujm;


naszyjnik z kamykiem znad morza. To właśnie lubię w sutaszu - można bawić się nawet z diamentami, o ile ktoś takowe posiada i zapewne wyglądałoby to ślicznie. Ale równie ślicznie wyglądają szkiełka, kamyki, guziki - wystarczy, że jest pomysł, wyobraźnia, czas i cierpliwość :) Czy zawsze się udaje zrobić coś...dobrego? Nie. Ale zawsze warto spróbować :)


zapowiadana Pani Walewska. Maleństwa z kolczyków mam od Ani, duża dokupiłam i tak powstał komplet: broszka z kolczykami;


na koniec przysłowiowa wisienka na torcie - kolejny naszyjnik, z którego jestem dumna i który pewnie szybko domu nie znajdzie. Ot, taka sztuka dla sztuki :) W samym środku plaster agatu w pięknym kolorze ciemnego błękitu.Wokół to, co znalazłam w swoich zapasach - szkiełka, koraliki ceramiczne, szklane, masa perłowa, marmurki, perły Swarovskiego, elementy taśmy cyrkoniowej, akryl i drobne koraliki Toho. Trochę się namęczyłam przy naszyjniku (czy ja już wspominałam, ze nie lubię robić rzeczy monotonnych? ), ale było warto.


Przy okazji sesji zabrałam się też za zabawki. Do tej pory nie miały jeszcze porządnych zdjęć, więc nieco z nimi poszalałam. Dwóch najlepszych kumpli - podobno tylko piwa im brak :)


A że przyjaźń bywa trudna, to czasami przydaje się kozetka i dobry terapeuta ;)


Do tego Pan Królik we własnej osobie...


I moja śliczna - Alicja numer dwa - Alicja w wersji romantycznej.



Prawdę powiedziawszy, długo kazała na siebie czekać, ale tak to już jest z kobietami. Pokazują się wtedy, kiedy są na to gotowe ;)


środa, 29 stycznia 2014

...

Nawet nie potrafiłam dzisiaj wymyślić tytułu, ale przynajmniej zmobilizowałam się do wrzucenia kilku ostatnich robótek. W końcu miałam trochę czasu, by poszyć sutaszki. To strasznie deprymujące nie móc zając się tym, co naprawdę by się chciało. Zamiast tego tłukłam drzewko za drzewkiem, domek za domkiem...Efekty pokażę, mam nadzieję, już niedługo.

Na początek komplecik, który powstał po części dzięki Ani. Pewnie sama już o tym nie pamięta (a ja nie pamiętam, czy jej o tym przypominałam), ale dawno dawno temu dostałam od niej trzy kocie oczka, które teraz stanowią centrum tego cudeńka. Do tego sznur koralikowy...Wygląda ślicznie i dlatego co jakiś czas po niego sięgam, ale robienie go, to dla mnie droga przez mękę :) Przy okazji, chętnie przyjmę wszelkie linki i sugestie, jak wydziergać coś takiego na szydełku. Ale takie dla kompletnego laika :)

Kolczyki z nocą kairu w roli głównej. Fiolecik zainspirowany PI. Jeśli tu zajrzy, powinna się domyślić, że chodzi właśnie o nią (przy okazji cały czas chodzą mi po głowie kolczyki w tonacji fioletowo-zielonej, ale jakoś nie mogą dojść do głosu).


Na koniec moje śliczności w ulubionych zieleniach. I znów ten nieszczęsny sznur koralikowy, ale z całości jestem dumna :)



W kolejce czekają jeszcze inne dziełka, ale - jak zwykle - nie mają jeszcze w miarę porządnych zdjęć. Będzie klasyczna Pani Walewska (również, m.in. dzięki Ani ), składankowy naszyjnik z agatem i, o ile zdążę skończyć, bransoletka dość nietypowa.

Na koniec - ponieważ nie miałam okazji wcześniej ( a to straszne niedopatrzenie) - dziękuję ślicznie Gosi za wymiankowego misia:


pełniącego teraz straż przy moim monitorze niczym Gwardia Królewska przy Pałacu
Buckingham :)

(przy okazji - zdjęcie podprowadziłam autorce)