To była długa, powiedzmy...wakacyjna przerwa. Nie żebym nic nie robiła, ale nie było tego znowuż tak wiele. Potrzebowałam po prostu czasu, żeby przypomnieć sobie, dlaczego robię to, co robię i na nowo odkryć, że sprawia mi to przyjemność. Że mogę wymyślać coraz to nowe rzeczy i zapadać się w szycie, jakiekolwiek szycie, malowanie itp. po same uszy.
Dzięki temu "urodziły" się rzeczy różne, choć wśród nich nie zabrakło moich książeczek. I od takiej to książeczki zacznę.
Zwykle było coś dla dziewczynek. Albo dla chłopców, ale mimo to, były to książeczki, powiedzmy, "neutralne". Ta jest na wskroś chłopięca. Maszyny, samochody, śrubki i nakrętki są na każdej stronie. A wszystko, jesli dobrze pamiętam, dzięki tacie zakochanemu w wyścigach :)