To był ładny ślub :) Nawet mój Jerz to przyznał, a on za ślubami nie przepada. Panna młoda wyglądała ślicznie, pan młody elegancko. A ja miałam drobniuteńki w to wkład.Otóż, jak tradycja nakazuje, panna młoda powinna mieć coś niebieskiego, a i podwiązka by się przydała, więc:
Na boso też chodzić nie może...
Dla państwa młodych była też poduszeczka (a panna młoda będzie się tłumaczyć, gdzie się podziała :) i kieliszki
Córa panny młodej też musiała wyglądać ślicznie, powstał wiec sutaszkowy komplecik:
(była jeszcze spinka, ale że zrobiłam ją tuż przed samym ślubem, nie załapała się na zdjęcie).
Ślub to tez okazja, by coś państwu młodym ofiarować, złożyć życzenia i takie tam :) Zrobiłam więc kartkę (kartka nie była ode mnie) i pudełeczko. Luuubię ten moment, kiedy ktoś otwiera pudełko z okrzykiem - Oj! Chyba coś popsułam! ;)
Fajnie wiedzieć, że poza tymi wszystkimi problemami, poza tym całym paskudztwem, zwanym powszechnie życiem codziennym, są jeszcze takie dobre, pozytywne chwile. Dziękuję Wam, że mogłam być z Wami i gratuluję z całego serca :)
Hip Hip Hura! Dla Dominiki i Maćka :)
Ale cuda! Ta podwiązka mnie rozbroiła totalnie, Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiekne, az zal, ze Cie nie znalam przed moim slubem!
OdpowiedzUsuńCode - zawsze możesz wyjść za mąż po raz drugi, a wtedy służę pomocą ;)
Usuń