wtorek, 23 lutego 2016

Malowany zwierzyniec

Po bardzo długiej przerwie powoli wracam do siebie. Znowu mogę robić... cokolwiek. Szyć, kleić, ciąć, wyszywać. I malować. Przez przypadek przypomniałam sobie, jaką to może sprawiać przyjemność, nawet jeśli żaden ze mnie artysta-malarz, a obrazki bardziej przypominają ladszafty :)

Z połączenia szycia, farb i pędzli powstały dwie torebki dla nastoletniej dziewczynki.



Jakość zdjęć nie jest najlepsza. Robione na szybko, przy nie najlepszym świetle, ale mogły być gorsze. Może się jeszcze nauczę, żeby nie zostawiać fotografowania na ostatnią chwilę...