wtorek, 3 grudnia 2013

szycia ciąg dalszy...

Dzisiaj kolejna odsłona maskot - tym razem trzy konie i królicza para :)
Koniki, jak koniki - po drodze trochę przypominały jamnika, ale najważniejsze, że mojemu głównemu testerowi się podoba.
Jej faworytem został różowy, moim - jasny z siodłem :)



Zdjęcia są nienajlepsze - robione na szybko, ale jeśli dobre duchy pozwolą, zabawki będą miały swoją własną, w miarę porządną sesję zdjęciową.

Co do królików...Właśnie ze wstydem odkryłam, że Panna Króliczka nie ma zdjęcia! Byłam przekonana, że robiłam jej wcześniej, a tu taki obciach...
Pana Królika szyło mi się szybko i przyjemnie (więc nie wykluczam kolejnego), a w dodatku dostał mu się kubraczek z prototypowym kołnierzem :)



A na koniec z Panną Króliczką :)


Przede mną bardzo pracowity okres- mam nadzieję, naprawdę ogromną nadzieję, że podołam, bo czasami mam co do tego okrutne wątpliwości. Tymczasem, korzystając z systemu małych kroczków, na początek sfotografuję Pannę Króliczkę i sowę, za którą zaraz się zabieram. A potem...Nieeee...Lepiej nie wybiegać myślami tak daleko ;)




wtorek, 26 listopada 2013

Reniferki

Ponieważ święta już niedługo, reanimuję manufakturę :)
Na początek reniferki - dwa fajne chłopaki (choć Ala pewnie i tak powie, że co najmniej jeden jest dziewczyną - a najbardziej ten, którego chciałaby zagarnąć ;).





W kolejce czeka jeszcze pani królikowa (ale póki nie wyprasuję jej sukienki, zdjęć nie będzie) i małe koniki, w tym jeden pegaz. Na nie też przyjdzie pora :)

sobota, 23 listopada 2013

...

Witam!

Zawstydzona troszeńkę, bo częstotliwość na mym blogu kuleje bardzo...

Dzisiaj w programie: trzy sutaszki...
Dlaczego trzy? Mam jeszcze trochę, ale co z tego, kiedy pogoda za oknem nie nastraja do zdjęć. Za trzecim razem, kiedy nie wyszły, poddałam się i postanowiłam spróbować później. Te, które są, może też rewelacyjne nie są, ale co tam! Postuluję o małe studio fotograficzne od Mikołaja (pomarzyć zawsze można, prawda? ;) 





Dalej...
Warsztaty twórcze. Dawno nie było, ale też czasu nie było. A skoro dawno nie było, to może ktoś się stęsknił...a może ktoś poczuje potrzebę przyswojenie sobie czegoś nowego...a może spotkanie mikołajkowe przygna go/ją w gościnne progi? Kto wie :)


A propos świąt, to mam już za sobą świąteczne spotkania warsztatowe (dziwne uczucie, robić zabawki choinkowe np. w listopadzie ;), ale o tym następnym razem.

I tyle na razie...Jeśli ma ktoś na zbyciu choć trochę motywacji - chętnie przyjmę ;)

Trzymajcie się ciepło :)

środa, 23 października 2013

Aniołki

Kolejna porcja spinek :)
Ostatnio nie mam czasu na nic poważniejszego, chociaż powinnam i nad czym ubolewam. Mam pomysły, ale brak czasu. Ale na takie maleństwa czas się zawsze znajdzie - bardzo odprężają :) I stanowią potencjalny cel dla mojej Ali - było 26, już jest 25, a przede mną obiecane aniołki w wersji "gumkowej". 
No i misja na dzisiaj - Kasztankowe ludziki w czapeczkach!




niedziela, 13 października 2013

Ślubnie, sielsko i anielsko :)

To był ładny ślub :) Nawet mój Jerz to przyznał, a on za ślubami nie przepada. Panna młoda wyglądała ślicznie, pan młody elegancko. A ja miałam drobniuteńki w to wkład.Otóż, jak tradycja nakazuje, panna młoda powinna mieć coś niebieskiego, a i podwiązka by się przydała, więc:


Na boso też chodzić nie może...


Dla państwa młodych była też poduszeczka (a panna młoda będzie się tłumaczyć, gdzie się podziała :) i kieliszki



Córa panny młodej też musiała wyglądać ślicznie, powstał wiec sutaszkowy komplecik:


(była jeszcze spinka, ale że zrobiłam ją tuż przed samym ślubem, nie załapała się na zdjęcie).

Ślub to tez okazja, by coś państwu młodym ofiarować, złożyć życzenia i takie tam :) Zrobiłam więc kartkę (kartka nie była ode mnie) i pudełeczko. Luuubię ten moment, kiedy ktoś otwiera pudełko z okrzykiem - Oj! Chyba coś popsułam! ;)



Fajnie wiedzieć, że poza tymi wszystkimi problemami, poza tym całym paskudztwem, zwanym powszechnie życiem codziennym, są jeszcze takie dobre, pozytywne chwile. Dziękuję Wam, że mogłam być z Wami i gratuluję z całego serca :)

Hip Hip Hura! Dla Dominiki i Maćka :)






piątek, 4 października 2013

This is your life...c.d.

Ściany skończone, można się było zabrać za inne rzeczy. I jakoś tak wyszło, że to niemal sama kaligrafia, z tym , że póki co nie mam jeszcze zdjęć. Poza tym:

 

I tym:


I jeszcze:


Przede mną nieco sutaszków zaległych, mniejszych i większych, ale jakoś nie mogę się za to zabrać. Jesień przyszła, życie dopadło... Więc na pocieszenie dla siebie i ku Waszej przyjemności (mam nadzieję) zaserwuję małą "zwierzoterapię" i przedstawię moją nową (w większości) małą gromadkę.

Tymcia (starsza z dziewczyn)


Zośka (jakby ktoś miał wątpliwości, to ta czarna)


Zuzek (w porównaniu do reszty to prawie emeryt :)


Zigi


I na koniec moje stare, głupie, kochane, śliczne psisko - Borys


Kiedy nie pomaga dzierganie, sutaszkowanie, malowanie etc. te małe potwory są niezastąpione.
A więc miłego moi drodzy :)










poniedziałek, 16 września 2013

This is your life...

Podzielę się z Wami ścianą - nie moją zresztą. Jakby kto był ciekawy, to ściana Justyny i Artura. ściana, która mówi sama za siebie. A wszystko ręcznie malowane przez Wasza uniżoną ;)

Dzień pierwszy:



Dzień trzeci:



(ze stylową deską do prasowania :) )

Jutro, mam nadzieję, dzień ostatni. Kończę to i robię drugą ścianę.




poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Mało poważnie

Wychodzi na to, że mimo swoich najszczerszych chęci piszę raz na miesiąc... To chyba nie za dobrze.
Ale dzisiaj jestem i to jestem bardzo kolorowo. I mało poważnie. I bardzo wciągająco.
Co się robi, kiedy nie wie się, co zrobić? Robi się drobiazgi.
Maja być spinki. Albo cokolwiek dla dziewczynek. Bo dziewczynki kochają drobiazgi :)
Moja już podprowadziła różowego (a jakże!) ptaszka :)

A więc:


Na początek troszkę słodko...


potem wąsate słonie...


teraz troszkę świńsko :)


A na koniec...
"brunetki, blondynki, ja wszystkie was, dziewczynki...la!la!la!"


Powiem wam na uszko, że to bardzo odprężająca robota :)

P.S. Jerz zapytał mnie: "A jakieś treści polityczne?" No więc, dla usatysfakcjonowania mojego męża: polityka jest do bani!




czwartek, 25 lipca 2013

Po strasznie długiej nieobecności

No więc jestem.
Po bardzo
bardzo
bardzo długiej nieobecności.
Na brak zajęć nie narzekałam. Na brak wytworów też, ale jakoś czasu zabrakło.
Dlatego teraz wybrałam te moje naj... przedmioty, to, co najbardziej mi się spodobało. Bo sami wiecie, że czasem coś, co robimy, lubimy bardziej, a czasem mniej. Jak to w życiu.
Na początek sutaszki:




I mój ukochany (kolejny) naszyjnik:


Trochę drewnianego koloru:


I coś z serii "szycie" - ostatnio robiłam troszkę zabawek. Uszyłam też (w końcu) filcową torbę, do której zabierałam się jak pies do Jerza. Ale wkońcu, z mężową pomocą, skończyłam :)





I na koniec królik "oklapło-mi-ucho"


 Przede mną troszkę szycia, sutaszowania i takich tam, więc będzie więcej, i częściej :)

A na sam samiutki już koniec zaproszenie: