wtorek, 29 marca 2016

Książeczka Hani

I znów się robi kolorowo-książeczkowo. Tym razem książeczka pojechała do małej Hani i mam nadzieję, że sprawi jej mnóstwo radochy. 

To zaczynamy...



Zakomponuj kwiatek... czyli ćwiczymy paluszki w zapinaniu guziczków.



Zawiąż bucik...a może odkryj tajemnicę, która kryje się za sceniczną kurtyną?



A na scenie wita was...

Królewna Hania!



Latające na chmurkach świnki można ułożyć - od największej do najmniejszej i odwrotnie. Albo od najjaśniejszej, do najciemniejszej. Albo...co kto lubi :) A obok kieszonka-domek dla małych pacynek (nie moich - Hania już takowe ma).



Było ćwiczenie paluszków, przyszedł więc czas na ćwiczenie umysłu. Zeszyt kryje literki na rzep - można z nich ułożyć całkiem ładne słowa. Można też pomyśleć, co łączy kotka i kłębek, rogal z księżycem, albo słoneczko i sok.




Puzzle z pszczołą, czy typowo dziewczęce przebieranki? Trudny wybór...




Na koniec nie-byle-jaka-głowa. Jak wyrazić emocje? Jak się uśmiecham? Jak się złoszczę? Jak dziwię? Jak to okazuję?



Z tym uśmiechem was zostawiam do kolejnejnego wpisu :)


środa, 23 marca 2016

Iiiihaaa...

Ja wiem, że do Wielkanocy zostało tylko kilka dni. Wiem, że z każdej możliwej strony zalewają nas stada królików, kolorowych jajek i puchatych kurczaczków. Ale w tym roku mnie to ominęło. Tak wyszło. Przed świętami nie uszyłam ani jednego królika, choć wcześniej powstało ich dość sporo. Nie wyszyłam ani jednej pisanki, nie wypchałam ani kawałka drobiu. Niedawno natomiast namalowałam konie. W zachwycie nad nimi moje dziecko wyprosiło własnego, białego, na koszulce. I dostanie, choć pewnie dopiero w święta. Tymczasem te cieszą oczy (mam nadzieję) innego dziecka i noszą się z iście ułańską fantazją.








piątek, 4 marca 2016

Niech moc będzie z Wami

Na początku roku miałam przymusową przerwę. Rozłożyły mnie choróbska i to na tyle, że parę tygodni miałam niemal wyłączone z życiorysu i do tej pory próbuję ogarnąć rzeczywistość, bo luty przemknął mi właściwie niezauważalnie.
Pierwszą rzeczą, za jaką się zabrałam, kiedy już cokolwiek mogłam, były pacynki. Ot, miłe to dla oka, przyjemne w szyciu i zadziwiająco odprężające. Pacynki minimalistyczne, bo takie na jeden paluszek. Pacynki stadne, bo generalnie pacynka potrzebuje towarzystwa. Pacynka nie lubi samotności, bo to ogranicza jej możliwości wyrażenia siebie. Pacynki tematyczne - kiedy zdecydowałam się na powołanie ich do życia, musiałam znaleźć im kontekst.
W ten sposó powstały cztery zestawy, w tym ten szczególny, bardzo na czasie i zdecydowanie zgodny z moimi sympatiami :)

Ale, ale...Na pierwszy ogień idzie Harry Potter - ci źli...



... i ci dobrzy



(Hagrid, zbiegiem okoliczności, nie załapał się na zdjęcie "rodzinne")

Dalej...

"Jeden, by wszystkimi rządzić, Jeden, by wszystkie odnaleźć,
Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać"
(J.R.R.Tolkien, przekład: M. Skibniewska)

Drużyna Pierścienia w pełnym składzie plus Gollum



A skoro zahaczam o rzeczy magiczne, tajemnicze i fantastyczne - zestaw potworów z klasycznych horrorów, w niezbyt strasznej odsłonie...


Od lewej: księgowy-Wilkołak, w tle - Hrabia Dracula, Zombie, Czarownica z obowiązkowym środkiem transportu, Mumek cały w bandażach. Na pierwszym planie - potwór Frankensteina

I na koniec...

..."dawno temu, w odległej galaktyce"...

...pojawili się ONI...

...by walczyć z przeważającymi siłami Imperium...



Prawda, że prezentują się niezwykle elegancko? :)

Następnym razem podrzucę dwa nowe konie. A może i trzy... Jak szaleć, to szaleć, a temat też jest ostatnio dość popularny ;)

NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI!