niedziela, 9 grudnia 2012

Jak pies z kotem:)

Wbrew pozorom nie o kłótnie tu chodzi, a o poduszki (choć mogą to być ewentualnie kłótnie na poduszki :). Zostałam natchnięta kotami i tak powstała kocia poducha (właściwie to już dwie). Potem pomyślałam, że jednak osobiście wolę psy, stąd poducha psia. A jak dobrze pójdzie, będzie też jerzowa i kucykowa (to ostatnie, to osobiste życzenie mojej córy). Może i słoniowa, albo ptasia...


Kontynuując wątek świąteczny ( bo przecież zostało nam zaledwie parę tygodni, o ile wcześniej świat się nie skończy:) przedstawiam Wam efekt pracy sprzed chyba dwóch tygodni:


Była to moja pierwsza masowa masowa produkcja mini szaliczków, które napawają mnie mini dumą, bo wyszły ładne i równe, co nie zdarza mi się czesto. Choć może to być związane z tym, ze nie miałam zbyt wielu oczek do gubienia:)
Jeszcze większą dumą napawa mnie ta oto pannica:


i jej dwa małe dzieła. Żeby nie było - pomoc mamy była mała, a zabawki wyszły rewelacyjne. Zwłaszcza skarpetkowy bałwanek - słodki, choć gdyby przyjrzeć się bardziej jego rączkom, to bliżej mu do Freddy'ego Kruegera. Zabawki zostały wysłane na konkurs, więc trzymajcie kciuki.

A na koniec coś, co odciągnęło mnie od wczorajszego pisania. Mąż zadzwonił i poprosił mnie o upominek pożegnalny (nie dla niego, tak dla ścisłości:). Skończyło się na prostym pudełeczku. Zdjęcia nie są najlepsze, ale zaczęłam o północy, skończyłam w nocy, a nad ranem już go nie było, więc mogłam je robić tylko przy sztucznym świetle.







1 komentarz: